"Przecież nie było takie gorące" powiedziała Ola
Nareszcie Indie. A to dopiero połowa podróży. Czekała nas jeszcze przecież 40 godzinna droga pociągiem z Delhi do Udupi. Gdy wysiedliśmy z samolotu oczekiwaliśmy, że będziemy musieli stawić czoła tryliardowi ludzi próbujących wcisnąć nam różne rzeczy (tak, to ty powiedziałeś Mikołaj;). Okazało się jednak, że o tej porze ( a była 2 w nocy) wszystkie rzeczy zostały już wciśnięte turystom przed nami i mamy ciszę i spokój czekając jeszcze parę godzin na lotnisku. Wynajęliśmy taxi by dostać się na Nizamudin Railway Station, gdzie czekał nasz stalowy rumak lub jak kto woli, pociąg. Kosztowało nas to przed kursem 450rs. (rs. - rupie) czyli około 10$ lecz na dworcu okazało się jednak, że musimy dopłacić jeszcze 100rs. nie wiadomo za co. Nie dając się zwieść puściliśmy taksówkarza z kwitkiem. Ruszyliśmy na perony.
Tam stał stał on - blaszany i sapiący. Nasz dom na najbliższy czas. W koło pełno śmieci, a powietrze przesiąknięte smrodem.
Weszliśmy.