Ostatni weekend postanowiliśmy spędzić w magicznym miejscu zwanym Mysore. Nasze plany nieco pokrzyżował autobus, który przeprawiał się przez góry prawie cały dzień. Gdy wreszcie dotarliśmy na miejsce Mysore przywitało nas ociekającymi cukrem i masłem słodyczami w Bombaj Tiffany, targiem owocowym, który powoli zapadał w sen. Na szczęście zdążyliśmy jeszcze zaopatrzyć się w kilka granatów i ananasa. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, że miejsce to złapie nas w swoje urocze sidła i nie wypuści dopóki nie wydamy wszystkich naszych rupii na jedwabne szale, aromatyczne olejki i kadzidła...